Stojące na wysokim poziomie i pełne zwrotów akcji widowisko stworzyli zawodnicy Padwy Zamość i KPR Legionowo. Ze starcia górą wyszedł lider, który wygrał 32:29 (12:13).
Zespół Michała Prątnickiego rozpoczął ze sporym animuszem i skutecznie. Przyjezdni praktycznie nie mylili się w ataku, a Kacper Adamski między słupkami dokonywał cudów i goście w 11 min. odskoczyli już na 5 bramek (2:7). Trener Zbigniew Markuszewski wziął czas i błyskawicznie wyjaśnił swym podopiecznym, że trzeba czym prędzej brać się do roboty. Żółto-czerwoni musieli słuchać uważnie, bo kolejne 10 minut rozegrali kapitalnie. Trzykrotnie przez defensywę rywali przedarł się Tomasz Fugiel, z drugiej linii huknął Kacper Adamczuk a z koła nie pomylił się Radosław Pomiankiewicz i Padwa prowadziła 11:8. Lider nie mógł w tym okresie znaleźć sposobu na kapitalnie broniącego Krzysztofa Kozłowskiego. Bramkarz żółto-czerwonych nie dość, że spisywał się bardzo pewnie, to niemal równo z syreną rzucił bramkę, dając swojemu zespołowi prowadzenie do przerwy 13:12.
Po zmianie stron zamościanie długo utrzymywali się na minimalnym prowadzeniu. Na kwadrans przed końcem wynik brzmiał 22:21 na korzyść Padwy, a obie ekipy walczyły z ogromnym poświęceniem i determinacją.
Niestety, ale między 47 a 53 minutą zamościanom przydarzył się słabszy okres gry. W tym czasie nie skończyli trzech kolejnych akcji, natomiast ręka nie zadrżała Krystianowi Wołowcowi i Mateuszowi Chabiorowi (obaj rzucili po 7 bramek). W efekcie goście odskoczyli na cztery trafienia (23:27). W końcówce Padwa pokazała charakter i rzuciła się do odrabiania strat. Na dwie minuty przed końcem po bramce Kacpra Adamczuka było tylko 27:29, ale doświadczony rywal nie wypuścił już zwycięstwa z rąk.
Najlepszym zawodnikiem żółto-czerwonych wybrany został Krzysztof Kozłowski.
– W tym meczu było podobnie jak w Legionowie. Tam zaczęliśmy rewelacyjnie, ale później przestaliśmy realizować założenia taktyczne i skończyło się przegraną. Ciągle ciężko nam wyeliminować pewne indywidualne nawyki u niektórych zawodników i później ma to niestety negatywny wpływ na wynik – przyznał trener Zbigniew Markuszewski.
– Nastawialiśmy się na ciężkie zawody na trudnym terenie i to się sprawdziło. Mieliśmy różne momenty w tym meczu, ale potrafiliśmy się podnieść i za to mojej drużynie należą się gratulacje. Na tym budujemy charakter i widać progres. Chwała chłopakom, że na bardzo ciężkim terenie, po meczu z bardzo dobrą zamojską drużyną zdobyliśmy trzy punkty – powiedział trener KPR Legionowo Michał Prątnicki.
Za tydzień Liga Centralna nie gra. 18 marca Padwa podejmie natomiast Stal Handball Mielec.
KPR PADWA ZAMOŚĆ – KPR LEGIONOWO 29:32 (13:12)
KPR PADWA: Kozłowski 2, Proć – Adamczuk 5, T. Fugiel 5, Orlich 4, Pomiankiewicz 3, Puszkarski 3, Bączek 2, Olichwiruk 2, Kłoda 1, Mchawrab 1, Obydź 1, Bajwoluk, Czerwonka, Sałach, Szymański.
Kary: 12 minut – 10 minut
Czerwona kartka: Szymański 47:52
Sędziowali: Andrzej Chrzan (Tarnów) – Michał Janas (Wieliczka)
Widzów: 299.