W sobotni wieczór w Hali OSiR odbyło się spotkanie 4. kolejki Ligi Centralnej. Padwa Zamość pokonała Zagłębie Sosnowiec 30:29 (15:12).
Padwa: Gawryś, Kozłowski – Szymański 6, Adamczuk 6, Szeląg 5, Fugiel 3, Puszkarski 2, Małecki 2, Skiba 2, Bączek 2, Morawski 1, Konkel 1, Czerwonka, Pstrąg, Olichwiruk.
Zagłębie: Szot, Czapla – A. Danysz 6, S. Danysz 6, Mięsopust 4, Mrozek 3, Kolano 3, Płonka 3, Szabat 2, Szendzielorz 2, Głuszczenko, Adamuszek.
Przez kilkanaście minut mecz był wyrównany. Na tablicy wyników widniał remis bądź 1-bramkowa przewaga którejś z drużyn. Problemem Padwy była nieskuteczność. Żółto-czerwoni nie do końca poprawnie rozgrywali atak pozycyjny, przez co nie prowadził on do powstania czystych sytuacji rzutowych, a więc rzuty często były nieprzygotowane. Goście również nie potrafili dojść do głosu, bo w bramce Padwy znakomicie spisywał się Gawryś. W końcówce I połowy na boisko został wprowadzony Fugiel, który wziął na siebie ciężar gry i kilka razy wszedł między przeciwników stojących na kole. Dodatkowo Padwa poprawiła grę obronną, kilkakrotnie blokując rzuty gości, czego brakowało wcześniej. W 29. min. Padwa prowadziła 15:10, ale w 30. min. goście zdobyli 2 bramki i I połowa zakończyła się wynikiem 15:12.
W II połowie zaczęła się powtarzać sytuacja z początku meczu. Tym razem, jednak, fantastycznie bronił Kozłowski. W 42. min. Padwa objęła prowadzenie (22:21) i nie oddała go do końca meczu. W 58. min., podczas gry Padwy w podwójnym osłabieniu, przy stanie 29:27, Szeląg, stojąc w pobliżu koła środkowego, złapał piłkę lecącą na pustą bramkę i uratował swój zespół przed utratą gola. Chwilę wcześniej ten sam zawodnik zaliczył 2 trafienia i w ten sposób znacznie przyczynił się do zwycięstwa Padwy. Gdy w 60. min. Szymański zdobył bramkę na 30:27, stało się jasne, że nic już żółto-czerwonym wygranej nie odbierze. Jednak podobnie jak w I połowie goście w ostatniej minucie zdobyli 2 bramki i Padwa pokonała Zagłębie 30:29.
